Banalne stwierdzenie, bo przecież nie może być inaczej. Od 50 lat jestem kobietą! Barw tej kobiecości co niemiara w moim życiu. Córka, panna, żona, matka etc... Nie chodzi tu bynajmniej o udowadnianie, że nią jestem, ale o to, że właśnie nią jestem!
Dopiero kilka tygodni temu pisałam o miłości, a tu proszę, za kilka dni pojawi się na kalendarzu data 8 marca. I dokładnie ten dzień skłania mnie do napisania o kobiecie. Nie będę szukała inspiracji. Wiem, wiem, jest jej wiele. Dziś pochylam się nad sobą i nad tym, co w sobie odkrywam.
Spoglądam wstecz, za siebie. Dzieciństwo i młodość mignęły niczym spadająca gwiazda, ale to właśnie na nich zbudowałam teraźniejszość. Obecny czas, w którym z perspektywy lat widać więcej, ostrzej, rzetelniej. To co kiedyś było ważne, dziś ustępuje, a to co kiedyś stanowiło "kiedy to będzie?"- właśnie się realizuje. Obecny mój przystanek pozwala mi łagodnie spojrzeć w przeszłość, ale równie chętnie, powiedziałabym teleportuje mnie w przyszłość, która jak przyjaciółka czeka "za rogiem".
Zatem mówię Wam jestem kobietą! Chciałabym powiedzieć, że znam siebie i niczym siebie nie zaskoczę. Pomarzyć dobra rzecz. Prawda brzmi inaczej. Jestem skomplikowaną kobietą. Jest tego tak dużo, że właściwie nie wiem od czego zacząć. Przychodzi mi myśl, że przecież nikogo to nie interesuje, ale moje wewnętrzne ja mówi mi co innego. Domaga się prawdy. Spojrzenia w siebie. Zaglądam zatem w serce. Emocje. Jest w nim wachlarz emocji, od spokojnego majowego deszczu do niebezpiecznego huraganu. Spokój, cisza, to jest to co kocham, mimo, że cisza sama za mną nie przepada. Nie tworzymy udanego związku. Zawsze w dłuższą ciszę wkrada się, podstępnie, bez uprzedzenia niepokój. W ciszy potrafię usłyszeć siebie, bicie swojego serca, myśli, które zwykle skaczą, niczym palce pianisty po klawiaturze instrumentu. Myśli nabierają równomiernego tempa, przeprowadzają mnie po moich drogach, zadaniach. Pokazują co i jak zrobić, rozwiązać, naprawić, udoskonalić, czy zaplanować. Wystarczy chwila, moment, "otworzone głośni drzwi" i wszystko ulatuje. Nie ma już planu, poukładane puzzle dnia znów potrzebują swego miejsca. I zaczynam od początku.
Praca. Pole zmagań, nauki, nauki i jeszcze raz nauki. Moje ego zadaje pytanie: czy realizujesz się, czy to miejsce, to jest to czego pragniesz? Dziś wszystko przyjmuję inaczej. Jeśli coś jest, to zapewne po coś. Mój nowy "etat" to wędrówka po nieznanych czasem wodach. Spokojne lustro wody, w tafli odbijają się promienie słońca, słychać głos przelatującego owada. Sielanka. Słońce zdaje się przypiekać, na pokładzie wzrasta temperatura. Co to ? Wzburzone fale, ciemne chmury, skąd? Tak nagle? Ja nie chcę! Na moim pokładzie jestem majtkiem, sterem i żaglarzem. To czyni mnie wolną. W tej przygodzie odkrywam w sobie nowe pokłady umiejętności, wiedzy, wydobywam na światło dzienne takie rzeczy, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. Świat otworzył dla mnie inną furtkę. Kto wie, dokąd pójdę? Niedawno usłyszałam, że po 50 życie się zaczyna. Dokładnie. Czyż nie jest to piękne? Rozmarzyłam się nad tym pytaniem. Biorę mocny zakręt.
Piękno. Estetyka, kolory nieba, barwy życia, przyroda, świat, charakter... Od czego zacząć? Bycie piękną to ideał. Czy ideał ma wady? Jeśli tak, to nigdy piękną nie będę. A może już jestem? Trochę przekory we mnie, bo to bardzo trudne pytanie, jednak spróbuje z nim porozmawiać. Ukryty głos obraz piękna maluje. Piękno ukryte, piękno ciche i pokorne, piękno szlachetne. Piękno sercem malowane, dobrym uczynkiem ubrane, szeptem dobrego słowa uczesane. Piękno, które karmi, zawsze pełne, aby ugasić pragnienie, chętne dźwigać ciężary. Urodę dostrzega w skromności słowa i dobroci gestu. Piękno, którego nikt nie ukradnie, a które jest niczym perła ukryta w ziemi. Piękno bez egoizmu, wygody dla siebie. Bogate w miłości, drzwi serca otwarte na oścież. Chcę tego piękna!
Zawracam i widzę siebie rozkojarzona, niezdecydowaną. Nie potrafię podjąć decyzji. Boję się. Dlaczego się boję? Nie wiem. Po plecach przechodzi lęk, niezdecydowanie budzi kolejne emocje i wcale mnie one nie cieszą. Halo! Spokój! Dam radę, atmosfera serca uspokaja się. Chwileczkę. Wiem. Zrobimy to tak, zadzwonimy, sprawdzimy. Tak! Można to zrobić i nawet nie bolało. Strach ma wielki oczy, niepotrzebnie dopuszczam do siebie zwątpienie.
Jest pięknie. Bliscy. Plany. Marzenia. Spoglądam w górę, delikatne białe obłoki przesuwają się nad głową. Nie śpieszą się. Wiatr je delikatnie smaga. Wśród obłoków przeskakują skrzydła ptaka. Rozjaśniona słońcem tafla nieba daje dach nad głową. Zielony las w tle domu zaspokaja dawkę tlenu. Ustępujący śnieg odsłania trawy zgniłą jeszcze zieleń. Zapowiada się ładna wiosna. Czuję już zapach lata. Dlaczego, bo jestem kobietą!
Kochaj i bądź kochaną!
Anna